Podsumowanie

 

W BaltiCCycle 2009 „Odessa – Odessa, czyli dookoła Krymu” na trasie trwającej 40 dni przewinęło się 94 osób.

Byli wśród nich Austriacy (2), Francuz (1 – zarazem pierwszy w dziejach BC!), Litwini (12), Łotysz (1 – kierowca), Nowozelandczycy (2), Niemcy (2), Polacy (71), Szkot (1 – tradycyjnie), Amerykanie (2).

Z Polski najwięcej uczestników pochodziło z Warszawy (12), Alwerni (6), Łodzi (5), Częstochowy i Wrocławia (4), Świdnicy (3); po dwie z Góry, Jeleniej Góry, Lublina, Łomianek, Ożarowa Mazowieckiego, Regulic i Szczecina; po jednej z Bytomia, Gdańska, Gorlic, Hrubieszowa, Iławy, Katowic, Komorowa, Krakowa, Krasnegostawu, Łęcznej, Mikołowa, Olsztyna, Radomska, Rzepina, Siedlec, Sieradza, Trzebini, Tyrawy Wołoskiej, Urli, Zabrza, Zakopanego i Zgierza.

40 kobiet i 54 mężczyzn.

Najstarszy uczestnik liczył sobie 74 lata, najmłodsi – bo było ich dwóch w tym samym wieku – 16 lat. Horst Radmer, Wiktor Dyngosz przejechali całość, Michał Górski tylko 8 dni mniej. Jak tu nie powiedzieć, że wyprawa była dla wszystkich?!

1/3 uczestników po raz pierwszy miało do czynienia z naszymi wyprawami.

Nie skończyliśmy jeszcze objeżdżać Morza Czarnego, został nam jeszcze odcinek Kercz – Batumi, ale zaczęliśmy objazd nowego morza – Azowskiego. I chyba nam się ono spodobało, przypomina nieco Bałtyk.

Trasa liczyła ponad 1200 km, w tym roku wyjątkowo dużo osób zdecydowało się jechać całość – 27 osób (w tym dwóch kierowców). I była to najczęściej wybiera opcja uczestnictwa – tak się zdarzyło pierwszy raz w historii BC. Inne popularne dystanse to – dziesięciodniówka (9 osób) i… czterodniówka (7 osób). Ludziom chciało się jechać tak daleko, żeby być z nami nawet dwa dni!

Niektórzy skracali swój udział – 10 osób – stały za tym względy życiowe, kłopoty ze sprzętem, klimat i zwyczajne niezadowolenie z wyprawy. Nie brakowało takich, którym się podobało i przedłużyli swe uczestnictwo – 6 osób.

Był to pierwszy BC, którego Sigitas nie przejechał w całości!!!

Bohaterami tego roku są: Janek Makowski, który uczestniczył w dwóch BC (całość trasy Odessa – Odessa) i dwóch krótkich CROTO; oraz Alison i Brian Walkerowie, którzy jako jedyni przejechali całość dwóch BC – z Quedlinburga do Wilna i dokoła Krymu.

O wyprawie krymskiej można powiedzieć, że była rodzinna, jechało w niej: 8 małżeństw, 10 par mniej formalnych – od narzeczeńskich (dla jednej była to podróż poślubna przed ślubem) po zawiązujące się na trasie, czteroosobowa rodzinka (rodzice z synami bliźniakami – kto wie, czy nie pierwszymi na BC), matki z synami (2), ojciec z synem, ojciec z córką, siostry (2 x 2).

6 razy obchodziliśmy urodziny, wiele razy witaliśmy i żegnaliśmy przyjeżdżających i wyjeżdżających, raz nas witano chlebem i solą – w Mikołajowie. Tam nas także wprowadzano i wyprowadzano pamiętną policyjną eskortą, która sparaliżowała pół miasta, była to z pewnością rola życia policjanta, który ją prowadził – ok. 40 km.

Do równie pamiętnych momentów należała przeprawa kutrem z Rybakowki do Oczakowa, czy wielka niespodzianka, którą nas uraczyły władze Sewastopola wysyłając na nocleg do rezerwatu Aija, czyli tam, gdzie nie dało się już jechać ani rowerem, ani samochodem wyprawowym i trzeba było wynająć ciężarówki i gaziki. Noclegi to osobny wątek…

Największą zmorą były prześladujące nas zatrucia żołądkowe i zaziębienia. Nie brakowało także urazów. Zaczęło się już pierwszego dnia – na słynnych odesskich schodach jedno oko zostało podbite, bardzo spektakularnie. Potem podbijały się i puchły inne, łamały się zęby (jedynki i dwójki), puchły wargi, złamał się też łokieć. Jednego dnia – w Krasnopieriekopsku – odstawiliśmy do szpitala 4 osoby.

Tym razem nie skradziono nam rowerów, ale za to dały się we znaki gumy.